Aktualności

Zobacz więcej
Wywiad z ks. Grzegorzem Suchodolskim

Wywiad z ks. Grzegorzem Suchodolskim

| Autor: Julia

19 lutego odbyło się spotkanie wolontariuszy DDM „Betania” z ks. Grzegorzem Suchodolskim – dyrektorem Krajowego Biura Organizacyjnego ŚDM. Zapraszamy do przeczytania wywiadu z naszym gościem!

Julia : Jak to się stało, że to właśnie na Księdzu spoczęło koordynowanie Krajowego Biura Światowych Dni Młodzieży?

Ks. Grzegorz Suchodolski: Dwadzieścia lat temu byłem jeszcze na studiach we Włoszech, gdy zadzwonił telefon. Biskup Henryk Tomasik, odpowiedzialny za Duszpasterstwo Młodzieży w Polsce, powiedział: księże Grzegorzu, trzeba przygotować Spotkanie Młodych we Włoszech w Loreto z papieżem Janem Pawłem II, czy ksiądz się tego podejmie? Biskupowi się nie odmawia, dlatego bardzo chętnie pojechałem na pierwsze spotkanie przygotowawcze i tak się zaczęło. To był rok 1995 i później wszystkie kolejne spotkania: Paryż 1997, Rzym 2000, Toronto 2002, Kolonia 2005, Sydney 2008, Madryt 2011 i Rio de Janeiro 2013. Bardzo polubiłem ten szlak pielgrzymowania młodych przez różne kontynenty we Wspólnocie Kościoła. Oddałem temu dziełu serce i całą swoją kapłańską posługę.

J: Dlaczego ŚDM są warte tak wielkiego zaangażowania i nakładu pracy?

ks. G. S.: Myślę, że dlatego, że młodzi są wielkim skarbem Kościoła i społeczeństwa. Bycie razem z nimi daje wewnętrzną radość, a także nadaje sens tej pracy. Nic nie cieszy bardziej od możliwości obcowania z młodymi w momencie gdy dorastają, stoją w obliczu podjęcia najważniejszych życiowych decyzji. Mój wielki osobisty wkład w to dzieło ma też inny powód. Kiedy zadzwonił do mnie ten telefon 20 lat temu, wychodziłem wtedy z bardzo ciężkiej choroby nowotworowej. Byłem na studiach w Rzymie, przeszedłem dwie operacje i chemioterapię. Wtedy właśnie, na takim życiowym wirażu została mi zaproponowana ta droga. Gdy Pan Bóg dał mi siły i szybko wróciłem do normalnego życia, wiedziałem, że trzeba ten dar wykorzystać dużo lepiej niż dotychczas. Stąd też moje serce bije na nowo i bije właśnie dla tego dzieła.

J: Nasza diecezja zbliża się wielkimi krokami do peregrynacji symboli ŚDM. Jaki jest cel tego wydarzenia i dlaczego warto wziąć w nim udział?

Ks. G. S.: Kiedy jeszcze nie było Światowych Dni Młodzieży, był właśnie ten krzyż, który jest niemym świadkiem Roku Jubileuszowego. W 1984 r. Jan Paweł II zwołał pierwsze spotkanie młodych. Wtedy to nie były Światowe Dni Młodzieży, tylko spotkania w Rzymie wokół tego krzyża. Tak jak 15 lat po tych wydarzeniach wspomniał Jan Paweł II w orędziu na XV Światowy Dzień Młodzieży, wokół tego krzyża zrodziła się idea spotkań papieża z młodymi z całego świata. Ponadto dla nas zawsze będzie to symbol, który gromadzi młodych. Dlatego też, zanim przyjmiemy na naszej ziemi młodzież z całego świata, najpierw trzeba przyjąć krzyż Jezusa. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że kto nie jest gotowy na przyjęcie krzyża Jezusa, ten nie jest gotowy na przyjęcie chrześcijan z całego świata. To może być pierwszy sprawdzian: czy będziemy gotowi znaleźć czas, siłę, serce, by pomodlić się przy tym krzyżu. Dotykały go już miliony, jeśli nie miliardy osób na całym świecie. To jest także nasza sposobność, by otworzyć domy i serca na przyjęcie młodzieży.

J: Co powiedzieć młodemu człowiekowi, który rozważa dołączenie do przygotowań Światowych Dni Młodzieży?

Ks. G. S.: Przede wszystkim, że nie może stracić takiej okazji. To będzie największe wydarzenie w Polsce, nie tylko ostatnich dziesięciu lat. Dlatego uważam, że żyć w tych czasach i nie dołączyć do tego wydarzenia, to będzie po prostu wielka strata. Kiedy dzieci i wnuki będą pytać: tato, mamo czy byłeś, czy byłaś? Wstyd będzie powiedzieć, że nie, kiedy, być może, to dzieło będzie nadal trwało i będzie nadal największym zgromadzeniem w historii ludzkości na kuli ziemskiej. To oczywiście jedna strona medalu. Druga jest taka, że spotkania młodych z papieżem przeżywane są w niesamowitym klimacie radości wiary. Jest ona tym, czego może brakuje nam na co dzień, bo jesteśmy znużeni, zmęczeni, często rutyna naszych parafii sprawia, że nie odkrywamy, że wiara może być i że jest radością. A w czasie takiego wydarzenia naprawdę warto zobaczyć roześmiane twarze młodych, wiwatujących na cześć Jezusa i uznających Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela.

J: Czy Polacy chętnie włączą się w to wielkie dzieło?

Ks. G. S.: Światowe Dni Młodzieży nie mają na celu pobicia kolejnego rekordu Guinessa. One są przede wszystkim po to, żeby Jezus Chrystus był znany także w następnych pokoleniach. Od naszej odpowiedzi właśnie teraz i w roku 2016, kiedy będziemy przeżywać jubileusz 1050 rocznicy chrztu Polski, będzie zależało, czy kolejne pokolenia będą radować się wiarą, żyć miłością chrześcijańską i czy będą wierne Bogu, Krzyżowi i Ewangelii. Właśnie dlatego myślę, że udział w tym Światowym Dniu Młodzieży to dla nas wielka radość, wielka szansa, ale także wyzwanie, któremu trzeba sprostać. Mam nadzieję, że patroni tego dnia: św. Jan Paweł II oraz św. siostra Faustyna wyproszą u Boga te wszystkie łaski, które są potrzebne do dobrego przeżycia, przygotowania i później do zbierania owoców tego spotkania.

J: Dziękuję bardzo za rozmowę.

Ks.G. S.: Bardzo dziękuję i będę wdzięczny za każdy przejaw modlitwy za organizatorów ŚDM. Do zobaczenia w Krakowie!

comments powered by Disqus