Aktualności

Zobacz więcej
Wikariusz ze wsi Taboryszki apostołem Bożego Miłosierdzia

Wikariusz ze wsi Taboryszki apostołem Bożego Miłosierdzia

| Autor: Patrycja

1 listopada 1888 roku w Nowosadach w powiecie oszmiańskim rodzi się Michał Sopoćko. Nikt jeszcze nie wie, że Bóg postawi na jego drodze siostrę Faustynę i wybierze go na apostoła swojego miłosierdzia.

Kiedy ma 22 lata, Michał, pobożny chłopak wywodzący się z rodziny szlacheckiej, wstępuje do seminarium duchownego. Święcenia kapłańskie otrzymuje cztery lata później. Jego pierwsza parafia to Taboryszki. Niedługo później ambitny duchowny wyrusza do Warszawy, gdzie zdobywa tytuł doktora teologii w zakresie teologii moralnej. I wraca na Wileńszczyznę.

Punktem zwrotnym w pojmowaniu przez Niego tajemnicy Bożego Miłosierdzia jest spotkanie z siostrą Faustyną Kowalską, wybraną przez Boga na apostołkę Jego Miłosierdzia. Poznaje ją w 1933 roku.

Zaangażowanie Sopoćki w rozszerzanie kultu Bożego Miłosierdzia wzrasta w miarę zapoznawania się z nowymi poleceniami Jezusa Miłosiernego, przekazanymi s. Faustynie: namalowanie obrazu Jezusa Miłosiernego, rozpowszechnianie obrazków i Koronki do Miłosierdzia Bożego. Faustyna podziwia w Sopoćce cierpliwość i pokorę, z jaką podchodzi do powierzanych mu zadań.

Kiedy Pan Jezus poleca, by publicznie uczcić namalowany już obraz, ks. Sopoćko dokłada wszelkich starań, by na zakończenie Jubileuszu Odkupienia Świata umieścić obraz w Ostrej Bramie. Tam też głosi kazania o Miłosierdziu Bożym. Tak o tym pisze w swoim Dzienniczku święta siostra Faustyna: „W piątek, kiedy byłam w Ostrej Bramie w czasie tych uroczystości, podczas których obraz ten został wystawiony, byłam na kazaniu, które mówił mój spowiednik; kazanie było o Miłosierdziu Bożym, było pierwsze, czego żądał tak dawno Pan Jezus. Kiedy zaczął mówić o tym wielkim Miłosierdziu Pańskim, obraz ten przybrał żywą postać i promienie te przenikały do serc ludzi zgromadzonych, jednak nie w równej mierze...” (Dz. 417).

To właśnie Sopoćko poleca s. Faustynie spisywać swoje przeżycia, a szczególnie to, co jej powie Pan Jezus.

Litwa, Czarny Bór, rok 1942. Polną drogą podążają dwie, zakapturzone postacie. Kiedy podchodzą bliżej, można rozpoznać, że to kobiety. A dokładnie - zakonnice. Jedną z nich jest matka przełożona urszulanek - Felicja Wiąłzkowicz. Ku zdziwieniu wszystkich, druga "zakonnica" to duchowny, mężczyzna. Siostry udostępniają mu skromny domek na skraju lasu. Właśnie w ten sposób do Czarnego Boru trafia ksiądz Michał Sopoćko, który, poszukiwany przez gestapo, musi opuścić Wilno. Na czas ukrywania się przyjmuje nazwisko Wacława Rodziewicza, za pośrednictwem zaufanych osób zdobywając nowy dowód osobisty. W Czarnym Borze każdy zna pana Wacława Rodziewicza. To człowiek pracowity, prosty, o bardzo silnym charakterze, zawsze osiągający wyznaczony cel. Pracuje jako cieśla i stolarz, wykonuje proste narzędzia i sprzęty domowe. Jest bardzo oddany ludziom i wierze. Gorliwy i niezwykle aktywny w życiu duchowym. Gotowy do całkowitego poświęcenia. Większość mieszkańców wsi nie wie, że pan Wacław jest kapłanem.

W 1944 roku na polecenie arcybiskupa Jałbrzykowskiego ksiądz Michał udaje się do Białegostoku, gdzie rozpoczyna wykłady w seminarium duchownym. Mogłoby się wydawać, że ksiądz Sopoćko, spotykając się w seminarium z alumnami, mówi im o propagowanym przez siebie nabożeństwie do Miłosierdzia Bożego, że przy każdej okazji wtajemnicza i wprowadza ich w swoją ideę apostolską. Tak jednak nie jest.

"Paradoksalnie bardzo mało wiedzieliśmy o tym od niego samego. W tej kwestii zachowywał daleko idącą powściągliwość. W swoich wykładach i przemówieniach ksiądz Sopoćko wspominał o Miłosierdziu Bożym, lecz nie było w tym nic niezwykłego. Prawda o Bożym Miłosierdziu przenika całe dzieje i orędzie biblijne. Wkład, jaki wnosił w możliwie wszechstronną i pełną, zwłaszcza duszpasterską formację kapłanów, traktował jako priorytet w swym apostolskim trudzie. Tej właśnie pracy, którą znam z bliska, poświęcił tak wiele ofiarnego wysiłku i serca. Nie musiał zatem dużo mówić o Miłosierdziu — służył mu nade wszystko mocą swego osobistego zaangażowania i świadectwa" - pisze ks. Stanisław Strzelecki w swojej książce "Ksiądz Michał Sopoćko, jakiego znałem i pamiętam".

W 1959 roku ukazuje się notyfikacja Kongregacji Świętego Oficjum (obecnie Kongregacji Nauki Wiary). Kongregacja zaznacza w niej, że należy się powstrzymać od rozszerzania obrazów i pism przedstawiających nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego, które przekazała s. Faustyna.

"Ksiądz Sopoćko bardzo przeżywał notyfikację Stolicy Apostolskiej zakazującej szerzenie kultu Miłosierdzia Bożego. Mówił, że jest wdzięczny Stolicy Apostolskiej, bo zakaz ten zmuszał innych teologów do pogłębionego studium na ten temat. Jednak towarzyszyło temu wszystkiemu ogromne cierpienie. Był to też dla niego promyk radości, bo w tej decyzji widział spełnianie się tego, co mu s. Faustyna przepowiedziała. Nabierał pewności, że oddając się dziełu Miłosierdzia, nie błądził, widział, że spełnia się wola Boża. W całej swej postawie był bardzo ciepły i ojcowski" - wspomina s. Józefa Misarko, wieloletnia przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego.

Białystok, ulica Poleska, dom Sióstr Misjonarek. W małym pokoiku siedzi ksiądz w starszym wieku. Na swojej maszynie do pisania tworzy kolejne publikacje. Ksiądz Sopoćko w całym swym życiu był człowiekiem czynu o mocnej podbudowie duchowej. Gdy z powodu wieku pogarsza się jego i przychodzą niedomagania, sfera ducha staje się terenem jego zaangażowania i służby sprawom Bożym.

Duszpasterz parafialny, katecheta, organizator szkolnictwa, pedagog, wykładowca na Uniwersytecie i w seminarium, ojciec duchowny, spowiednik alumnów, księży i sióstr zakonnych, kapelan wojskowy, działacz trzeźwościowy, budowniczy kościołów i apostoł Bożego Miłosierdzia: to właśnie ksiądz Michał Sopoćko.

Umiera w sobotni wieczór 15 lutego 1975 r., w swoim pokoju przy ul. Poleskiej, w dzień wspomnienia świętego Faustyna, patrona siostry Faustyny Kowalskiej, nie doczekawszy aprobaty nowych form kultu Bożego miłosierdzia przez Kościół. Dopiero trzy lata po śmierci księdza Sopoćki Kongregacja cofa notyfikację zakazującą głoszenie nowych form kultu Bożego Miłosierdzia.

Trzydzieści lat po tym wydarzeniu Benedykt XVI dekretem papieskim nadaje księdzu Michałowi Sopoćce tytuł błogosławionego.

comments powered by Disqus