Aktualności

Zobacz więcej
Być narzędziem w ręku Pana Boga

Być narzędziem w ręku Pana Boga

Sirion – legendarne miejsce, gdzie aniołowie mieli upaść na ziemię. Miejsce ogłoszenia się Chrystusa Mesjaszem. Dlaczego taką nazwę przybierają członkowie zespołu?

Z wokalistą ks. Piotrem Walińskim i perkusistą Adamem Słuckim rozmawia Małgorzata Wirkowska.


Małgorzata Wirkowska: Co spowodowało, że postanowiliście się reaktywować?

Ks. Piotr Waliński: Takim pierwszym impulsem był telefon od "księdza dyrektora” – ks. Rafała Arciszewskiego. Postanowiliśmy się zebrać i zrobić projekt „Klesis”, by zagrać 23 lipca koncert na ŚDM w Białymstoku.

Adam Słucki: To wszystko przez Piotrka. Zadzwonił do wszystkich i nas zebrał.

MW: Skąd wzięła się obecna nazwa zespołu Sirion?

Adam: Nazwy szukaliśmy jakiś czas. Podczas jednego ze spotkań z księżmi otworzyłem słownik biblijny i padło na Sirion. To góry Hermon, ale w języku fenickim nazwa brzmi bardziej rockowo i stąd Sirion.

Ks. Piotr: Bardziej metalowo (śmiech).

Adam: Ks. Piotr zaczął czytać różne odnośniki w Internecie i zaczęło pasować.

Ks.Piotr: Z górą Sirion związane są dwa istotne fakty. Po pierwsze Jezus objawia się tam jako Mesjasz. To było pod Cezareą Filipową. Po drugie: rzeka Jordan ma tu swój początek. Jest to góra życiodajna. Poza tym góra ma trzy wierzchołki i jest to także nawiązanie do Trójcy Świętej.

MW: Wspominał Ksiądz, że to także miejsce upadłych aniołów.

Ks. Piotr: Tak. Jest to legendarne miejsce, gdzie aniołowie mieli upaść na ziemię. Jednak miejsce to zostało namaszczone przez Chrystusa, który ogłosił się Mesjaszem. Zostało ono uświęcone przez Jego misję, posłanie, wcielenie.

Adam: Dla mnie jest to kolejny paradoks. Miejsce wroga, które wybrał sobie Pan Jezus na oznajmienie całemu światu, że jest Mesjaszem. Jest to bardzo mocne.

Ks. Piotr: Nasza nazwa odnosi się także do tego, że w zespole jest sporo paradoksów. Nikt do końca nie wierzył, że będziemy grać, a Pan Bóg wybiera to, co głupie w oczach świata. To, co po ludzku może wydawać się niemożliwe.

Adam: Wielu ludziom muzyka rockowa kojarzy się z nieczystością, miejscem wroga. My chcemy grać w tym samym stylu, ale śpiewać i głosić zupełnie co innego.

MW: Kiedyś w magazynie muzycznym Ruah przeczytałam, że Dawid to pierwszy rockman Pana. Dla wielu ta muzyka nadal kojarzy się z grzechem - i duża jej część jest nim naznaczona. Jak walczyć z takim stereotypem?

Adam: Robić swoje: to, co się ma w sercu. Modlić się. Oraz śpiewać i grać.

Ks. Piotr: W naszym zespole modlimy się za siebie wzajemnie. Nie tylko gramy i tworzymy nową jakość, ale podjęliśmy misję wspólnej modlitwy. Codziennie przez każdego członka zespołu jest odmawiana każda czwarta tajemnica różańca. Postanowiliśmy ją ofiarować za to wielkie dzieło, które się rozpoczęło. Za koncert, za ŚDM.

MW: Wróćmy na razie do ekipy zespołu. No właśnie. Wskład zespołu wchodzą osoby ze starej grupy -i zupełnie nowe. Skąd są nowe?

Ks. Piotr: Zadzwoniłem do Adama i ks. Karola Jabłońskiego, który gra na klawiszach. Oni zgodzili się reaktywować. Nie mieliśmy jednak gitarzysty. Nasz stary gitarzysta - ks. Rafał Kosikowski - jest w Wenecji. Drugi, który z nami grał, nie został księdzem i nie wiemy, co się z nim dzieje. Gitarzysta, który nagrywał z nami płytę, jest teraz w zespole Luxtorpeda, więc to też nie wchodziło w grę. Zaraziliśmy naszych dwóch kolegów z gitarami: Tomka Jurgielewicza i Tomka Kirejczyka. Są bardzo różni. Jeden gra mocniejszą muzykę, drugi bardziej bluesową, rockową. Ostatnim członkiem zespołu, który do nas doszedł, jest grający na basie Mariusz Kostro...

Adam: ...zwany Zygmuntem. Zygmunt grał z nami kiedyś jeden koncert. Piotrek i Karol stwierdzili, że to jest bardzo dobry pomysł. Zwłaszcza, gdy dowiedzieliśmy się, jak ważny jest ten koncert. Karol bardzo delikatnie zaproponował ruch w kierunku basisty.

Ks. Piotr: Ja w pewnym momencie sam się obawiałem, że nie dam rady, bo też grałem na basie. Przyszedł taki moment, w którym Karol powiedział: Piotrek, powiedz szczerze, dasz radę czy nie? No i wyszło, że nie. Przypomnieliśmy sobie o Zygmuncie. Zadzwoniliśmy do niego i jest.

MW: Czym zajmujecie się na co dzień?

Ks. Piotr: Jestem wikarym w Supraślu. Spowiadam, udzielam komunii, odprawiam msze, uczę w szkole. Karol również jest wikarym w Parafii św. Stanisława.

Adam: Obecnie w ciągu dnia opiekuję się dziećmi w domu, a jak wróci żona, to idę na jakąś chałturkę budowlaną.

Ks. Piotr: Tomek jest strażakiem. Drugi Tomek jest operatorem dźwięku w teatrze.

Zygmunt prowadzi swoją działalność.

MW: W czasie Światowych Dni Młodzieży podczas koncertu usłyszymy stare kawałki czy coś nowego?

Ks. Piotr: Utwory ze starej płyty są obecnie bardzo mocno przearanżowywane. Niektóre kompozycje pozostaną niezmienione. Takim przykładem jest kawałek „Adonai”. Już po pierwszych riffach będzie można go rozpoznać. Jeśli chodzi o nową twórczość, zagramy kompozycje Karola. Dostaliśmy także pozwolenie od Tomka Budzyńskiego na zagranie coveru zespołu Armia.

MW: Kto zajmuje się aranżacją utworów?

Ks. Piotr: Pracujemy razem, jednak bardzo duży wkład ma Adam. Dwa utwory: „Zmierzch” i „W cieniu skrzydeł twych” to jego propozycje.

Adam: Oczywiście ja mogę przynieść pomysł, ale utwór może przybrać zupełnie inną formę. Nie upieram się przy tym, by wyglądał tak, jak ja chcę. Wspólnie pracujemy i każdy dodaje coś od siebie. To są wspólne kompozycje. Cieszę się, kiedy mogę pomóc.

Ks. Piotr: Adam jest bardzo skromny, ale ma bardzo dobre pomysły. Generalnie każdy coś dodaje od siebie.

Adam: Bardzo dużo dobrych pomysłów mają Tomek Kirejczyk i Tomek Jurgielewicz - tylko na razie muszą przyswoić stary i nowy materiał, a dopiero potem ruszyć ze swoim.

MW:Jaki będzie tytuł Waszej nowej płyty?

Ks. Piotr: Jeszcze nie wiemy. Na pewno są plany, by ten cały materiał nagrać, ale to dopiero po koncercie.

MW: Czy jest już pomysł na okładkę płyty?

Ks. Piotr: Tak. To będzie działka Karola. Karol prywatnie maluje w domu i zainspirował się górami Sirion. Wstępnie ma pewną wizję, ale czy podąży w tym kierunku, zobaczymy…

MW: Ile czasu poświęcacie na próby?

Ks. Piotr: Trzy godziny raz w tygodniu. Jednak to za mało.

Adam: Są pewne plany, aby zrobić próby akustyczne w innym miejscu. Mam nadzieję, że do tego dojdzie.

MW:Czy próby nie kolidują z praca duszpasterską?

Ks. Piotr: Nie. One są zawsze wieczorem w okolicach godziny 21.00. Jak już wszyscy są po pracy.

MW: Kiedy ksiądz był w seminarium, zagraliście wiele koncertów. Praktycznie każdy zaczynał się i kończył modlitwą. Jak na to reagowali ludzie?

Ks. Piotr: Bardzo dobrze, pozytywnie. Nie każdy koncert zaczynał się modlitwą, ale każdy się nią kończył. Graliśmy wieczorami, więc na zakończenie śpiewaliśmy Apel Jasnogórski. Często graliśmy w kościołach, więc nie robiliśmy już dodatkowej modlitwy.

Adam: Piosenki same w sobie są modlitwą.

MW: Kiedyś w jednym z wywiadów powiedzieliście, że wielu młodych ludzi, „żyje mocnym uderzeniem”. Czy myśleliście kiedyś, żeby zagrać na festiwalu Woodstock czy Jarocinie, tam gdzie faktycznie jest to mocne uderzenie? Co byście powiedzieli tej młodzieży pod sceną?

Ks. Piotr: W dzisiejszych czasach wydawać by się mogło, że młodzież nie słucha już mocniejszej muzyki. Ja nie byłem nigdy w Jarocinie i na Woodstocku, ale kiedy widzi się transmisję w telewizji, można zauważyć, że mnóstwo młodzieży nadal jest w niej zanurzona. A co byśmy powiedzieli? Cześć. Adam nabija hi had i jedziemy po prostu. Podoba mi się to, co kiedyś mówił Tomek Budzyński: że muzyka punk rockowa jest muzyką wolności. Możesz przenieść za jej pomocą wiele treści.

MW: Mało jest księży, którzy grają muzykę punk rockową. Jaki powinien być duszpasterz, który wchodzi w środowiska subkultury punk rocka, havy metalu, czy hard rocka?

Ks. Piotr: Myślę, że powinien być sobą. Być autentyczny. Tego właśnie wymagają ludzie młodzi, kiedy z nimi rozmawiamy. Młodzież musi widzieć, ze nie udajesz nikogo. Jesteś normalnym księdzem, który spowiada, potrafi doradzić, pokierować w życiu. Wtedy przyjdą do ciebie i na msze święte. Niezależnie od tego, kto z jakiej jest grupy. Każdy szuka księdza prawdziwego, wiarygodnego.

MW: Kiedyś jeden z członków zespołu 2Tm2,3 powiedział, ze dla niego nie ma czegoś takiego jak rock chrześcijański. To media zrobiły sobie taki podział. Dla niego jest tylko rock.

Adam: To był Darek Malejonek i się z nim zgadzam. Tu chodzi o sferę treści. Trudno jest robić rock „pornograficzny”, rock „światopoglądowy”, rock „buntu” i rock „chrześcijański”. Człowiek to wszystko w sobie nosi i chce w jakiś sposób wyrazić na zewnątrz. Ciężko jest tworzyć nowe szuflady, jeśli chodzi o całe to spektrum. Muzyka jest rockowa, przekazy są różne. Nie dzieliłbym jej. Darek porównał ją jeszcze do zupy. Chrześcijanin nie robi zupy chrześcijańskiej - ale robi dobrą zupę, taką, jaką umie najlepiej.

MW: Czego słuchacie na co dzień?

Ks. Piotr: Kiedyś słuchałem mocniejszej muzyki, a teraz jest różnie. Ostatnio skupiam się na słuchaniu wokalistów. Adam pewnie powie, że słucha perkusistów (śmiech)

Adam: Ja nie zdradzam i pozostaję wierny muzyce rockowej.

MW: Jakie są wasze dalsze plany na przyszłość? Czyto tylko reaktywacja na ŚDM, czy coś więcej?

Ks. Piotr: Na chwilę obecną skupiamy się na koncercie, który ma być 23 lipca. Później chcemy nagrać płytę. Mam nadzieję, że do tego dojdzie. Jestem dobrej myśli.

Adam: Porównałbym to do pokonywania przeszkód. Na pewno z rozpędu i po kolei. Wszystkiego nie przeskoczymy od razu, ale wszystko w swoim czasie.

MW: Co chcecie przez swoją muzykę przekazać młodzieży, która przyjedzie na ŚDM?

Adam: Chcemy dobrze zagrać, nie schodząc z tonu. Nie boję się mocnych dźwięków. Lubię ich słuchać i je grać. W tym odnajduję się najbardziej. Chciałbym pokazać światu, że jest to dobre narzędzie do głoszenia Ewangelii. Dla mnie ważne jest to, co mam w duszy. Pragnę żeby to wszystko grało i byśmy mieli wspólny przekaz.

Ks. Piotr: Ja i Karol mamy zamiar wystąpić w strojach duchownych, w koloratkach. Chcemy, by to miało wyraz powołaniowy. Pragniemy pokazać, że księża tez mają w życiu pasję. Nie są wyrwani z „kosmosu”, ale wzięci z tych samych środowisk, w których przebywa młodzież.

Mówiąc tak osobiście: dla mnie mocnym świadectwem jest obecność chłopaków w zespole. Oni mają swoje rodziny; dzieci, żony. Często poświęcają swój czas z nimi dla prób. Dla mnie i dla Karola jest to bardzo mobilizujące.

Adam: W zespole jest sześć osób. Dla mnie to jest taka wspólnota. Wspólnie poruszamy różne tematy i umacniamy się wzajemnie. Często parafrazujemy cytaty z Pisma Świętego. Kiedy dochodzi do jakichś zgrzytów w zespole, rozpatrujemy je na forum: dlaczego ktoś postąpił tak, a nie inaczej. Jest to bardzo budujące.

Ks. Piotr: Tak. Czasami trzeba spotkać się w mniejszym gronie i ukręcić demonowi głowę. Wyrzucić z siebie i powiedzieć: Wynoś się! Pan Jezus tu rządzi.

MW: Jakie są wasze największe marzenia?

Ks. Piotr: Za bardzo nie mam marzeń, ale pragnę, żeby zawsze chciało mi się robić to, co robię teraz. Bym zawsze cieszył się z tego, tak jak w danej chwili. A resztę przyniesie życie.

Adam: Gdyby udało nam się nagrać płytę, byłoby całkiem spoko. Jeśli chodzi o marzenia: marzenia to się miało, jak się było bardzo młodym. Teraz tylko człowiek się z tego śmieje. Bardzo dużo kapel gra fajną muzę. Niestety tylko na tym się kończy. Ja nie chcę rozbawiać Pana Boga w tym momencie i mówić o marzeniach.

Ks. Piotr: Nie chcemy nakładać na siebie zbyt wielkiej presji. Nie jesteśmy zwolennikami chodzenia do „Must be the music” czy innego show. Jak masz grać - to graj z serca. Bob Dylan w żadnym show nie brał udziału, a jest mistrzem w swojej klasie. Tak samo Bono. Nikt z zespołu U2 nie brał udziału w żadnym przeglądzie. Johnny Cash podobnie. To są ludzie, którzy w swoją muzykę wkładali maksymalnie dużo serca, dlatego doszli tak wysoko.

Adam: Kiedy spojrzy się na to wszystko z perspektywy wiary, nie jest najistotniejsze robienie kariery muzycznej. Jeśli uda się być narzędziem w ręku Pana Boga i pomodlić z tymi ludźmi - to powinniśmy robić to dalej.

comments powered by Disqus