W pierwszej edycji wzięła udział garstka harcerzy. W piątej - ponad dwieście osób. By tylu młodych zmieściło się w salce, trzeba było podzielić Alphę na dwa oddzielne spotkania.
Kursy Alpha - bo właśnie o nich mowa - organizowane na całym świecie, zyskują sławę "najbardziej efektywnych sposobów przybliżania ludziom wiary w Chrystusa". Nic dziwnego: dzięki swojej przystępnej formule docierają zarówno do ludzi głęboko wierzących, związanych z religią i Kościołem, jak i do tych, którzy nastawieni są bardziej sceptycznie. Organizowane przez miliony parafii, kierowane są do młodzieży, do dorosłych,do konkretnej grupy społecznej. A w archidiecezji białostockiej - także do harcerzy.
Programem i celem harcerska Alpha nie różni się od zwyczajnej, organizowanej w parafii. Jakie są założenia? Wystarczy przyjrzeć się nazwie. A - czyli anyone can come: każdy może przyjść. L - learning and laughter. Uczymy się i śmiejemy. P - pasta albo pizza - albo po prostu - jedzenie, bo podczas kursu je się wspólną kolację. H - helping one another: pomagamy sobie nawzajem. I ostatnie A - czyli ask anything: możesz pytać o wszystko. Każde z dziesięciu spotkań poświęcone jest innemu zagadnieniu.
Na pierwszej kolacji, rozpoczynającej cały kurs, wszyscy harcerze są w mundurach - więc jeszcze przed wprowadzającym wykładem można popatrzeć, kto ma jaką chustę (każda drużyna ma własne barwy), kto jaki stopień, jakie doświadczenia za sobą. Wszystko to najczęściej widać po mundurze, na którym, po niemal każdym nowo zdobytym osiągnięciu czy przebytym obozie, pojawia się nowa naszywka. Na sali króluje zieleń i odcienie szarości, ale są też granatowe akcenty harcerzy specjalności wodnej czy jasnoniebieskie mundury Skautów Europy. Jedzenie znika bardzo szybko, jest dość głośno, bo wszyscy rozmawiają, żartują. Ciszej robi się dopiero wtedy, gdy jeden z księży prowadzących Alphę, archidiecezjalny duszpasterz harcerzy ks. Tomasz Kozłowski, bierze mikrofon i wita wszystkich uczestników.
[fot. Maciej Tarasiewicz]
Na początku jest trochę o tym, co to jest Alpha, po co jest, dlaczego warto
zostać i posłuchać. W ramach wprowadzenia pojawia się m.in. piosenka
"Feel" Robbiego Williamsa. I tu pierwsze zaskoczenie - nigdy dotąd
nie wsłuchiwałam się w tekst, ot, całkiem przyjemna melodia, którą często
słyszy się w radiu, nawet chwytliwa. A tutaj podana jako przykład tego, że jest
w życiu coś takiego, jak pustka, że czegoś może brakować, chociaż pozornie jest
wszystko . Że często brakuje prawdziwego ciepła, miłości, pokoju.I że taki Robbie Williams, choć występuje
przed setkami tysięcy fanów, którzy wyśpiewują wraz z nim każde słowo jego
piosenki, też odczuwa coś takiego. A odpowiedzią na to może być Bóg: więcej -
odpowiedzią chce być Bóg, który kocha i czeka.
- Harcerzy przyciąga nasza otwartość i życzliwość, niewątpliwie też obecność grupy rówieśniczej - chęć poznania nowych ludzi, spędzenia czasu przy wspólnej kolacji w zwykły wieczór w ciągu tygodnia. Ale w tym wszystkim chodzi o coś więcej. W ciągu tych dziesięciu spotkań poznają odpowiedzi na nurtujące ich pytania o chrześcijańską wiarę i sens naszego życia. Jeśli są otwarci na nowe i dają się poprowadzić, doświadczają spotkania z żywym Bogiem. Często dopiero na tym kursie poznają Boga jako kochającego Ojca - a nie tylko surowego Sędziego. Sama na każdym kursie na nowo doświadczam tego, jak Bóg mnie bardzo, ale to bardzo kocha. I nie ma tu znaczenia, że na świecie są miliardy innych ludzi, bo ta miłość się nie dzieli! Jest doskonała! - mówi Magda Duszyńska, współorganizatorka Alphy oraz szefowa Zespołu Wychowania Duchowego Hufca ZHP Białystok.
Po pierwszym spotkaniu rezygnuje zazwyczaj tylko kilkoro uczestników, a cała reszta jest zdecydowana, by spróbować czegoś nowego. Sala znów pęka w szwach i trudno jest się przecisnąć do swojej grupki. Teraz pora na poznanie tych, z którymi przy jednym stoliku będziemy dyskutować, modlić się. Taką formę ma kurs Alpha – pierwsza kolacja jest wprowadzająca, w następnych uczestnicy są podzieleni na mniejsze grupki, w których spotykają się aż do końca kursu.
Zostaję zasypana serią obietnic, których część słyszałam już na kolacji wprowadzającej: że Alpha na pewno mi się spodoba, że zobaczę niesamowite efekty po jej przejściu. W skrócie: po Alphie świat stanie się piękniejszy. Animatorzy zapewniają mnie, że wiedzą to z doświadczenia i nie jest tak trudno w to uwierzyć, widząc ich uśmiech i entuzjazm. Stwierdzam jednak, że to musi być przesada i choć z grzeczności przytakuję, nie jestem do końca przekonana.Może być ciekawie, ale żeby zaraz miało to zmieniać moje życie? Do tego czuję się trochę nie na miejscu, kiedy wszyscy wstają i zaczynają śpiewać „Nie ma innego jak Jezus”. Oczywiście z „układem tanecznym”. Chyba nie tylko ja jestem trochę zakłopotana, gdyż sporo innych osób też szuka sposobu, by uniknąć „tańczenia”. Potem siadamy, rozpoczyna się krótki wykład, który następnie omawiamy w naszej grupce, popijając ciepłą herbatę i zagryzając ciasteczkami.
Kolejne spotkania przebiegają podobnie. Nie oznacza to jednak, że jest nudno.Z każdego coś się wynosi - jakąś ciekawą rozmowę z druhem, jakąś naukę z wykładu. Tym bardziej, że pytania stawiane na początku każdego spotkania są tak podstawowe, iż nie da się w którymś momencie nie pomyśleć „Nad tym zawsze się zastanawiałem!”. Bo w pewnym momencie stawia je sobie każdy, kto chce zrozumieć wiarę. Czy Bóg słucha moich modlitw? Jak na nie odpowiada? Dlaczego pewne księgi wchodzą w skład Pisma Świętego, a inne nie, choć także opowiadają o Chrystusie jako o Zbawicielu? Kim jest tak właściwie szatan i dlaczego czyni zło? Podczas wykładu każde z pytań znajduje odpowiedź opartą na Biblii lub nauce Kościoła. Czasem jest bardziej przekonująca, czasem mniej, ale zawsze pozostawia jakąś cenną myśl, skłania do dalszych poszukiwań. Wszystkie wątpliwości można zawsze przedyskutować po wykładzie, kiedy jest czas na rozmowę w grupach.
- Kiedy dowiedziałam się, że będziemy robić kurs Alpha dla harcerzy, bardzo się ucieszyłam. Początkowo było nas niewielu, zarówno posługujących, jak i uczestników. Spotykaliśmy się w salce przy kościele farnym. Wszystko było dla nas nowe, nie wiedzieliśmy, czy damy radę - ale z Bożą pomocą daliśmy! Teraz mamy piątą edycję, która dzielimy na dwie tury. To ponad 200 osób razem z posługującymi. W ciągu tych kilku edycji między nami nawiązały się super relacje, oparte na Bogu. Alpha jest miejscem dla każdego. Czujesz się tu dobrze - pewnie dlatego jest tak dużo chętnych. Są tu ludzie do tańca i różańca! - opowiada druhna Natalia Kwiatkowska, która uczestniczyła w pierwszej edycji Alphy i posługiwała w kolejnych.
[fot. Maciej Tarasiewicz]
Jak na harcerską Alphę przystało, na zakończenie spotkania zawiązujemy krąg. Stajemy obok siebie i chwytamy się za ręce - lewą ręką osobę z prawej, prawą z lewej - i śpiewamy krótką piosenkę "Bratnie słowo" - o tym, że dotrzymujemy zawsze obietnic i pomagamy w potrzebie. Nie przekazujemy jednak symbolicznej iskierki: jest nas tak dużo, że trwałoby to dłuuuższą chwilę.
Mniej więcej w połowie kursu większość uczestników udaje się na dwudniowy biwak. Bo - jak tłumaczą animatorzy – „sam kurs bez weekendu Alpha jest jak pizza bez sera”. Nocujemy w szkole za miastem. Na szczęście nie ma zaprawy porannej! W programie - między innymi - kilka wykładów i msza. A po weekendzie widać w nas wszystkich - uczestnikach i posługujących - jakaś zmianę. Widać to w oczach i w uśmiechach, w nastawieniu do innych i do samych siebie. Faktycznie – wszyscy są radośniejsi, a chociaż za oknem szaro i ponuro,nikomu to nie przeszkadza. To właśnie po weekendzie Alpha rezultaty całego kursu są najlepiej widoczne; można go nazwać pewnym punktem kulminacyjnym całego kursu, do którego uczestnicy przygotowują się przez pierwsze pięć spotkań, a następnie przez kolejne pięć uczą się go jeszcze lepiej zrozumieć. Co ciekawe, gdy na kolejnych spotkaniach pojawia się znowu „Nie ma innego jak Jezus” albo „Raduje się dusza ma”, w śpiew włącza się znacznie więcej osób, a i samo tańczenie sprawia jakby więcej radości. I okazuje się, że faktycznie coś było w zapewnieniach animatorów: czuję, ogromną, pozytywną zmianę, przede wszystkim w swoim stanie duchowym. Pytam o to uczestniczki kursu z mojej grupy – i słyszę podobne opinie: niesamowicie pozytywna zmiana, mnóstwo energii do działania, do ciągłego zmieniania swego życia na lepsze. Problemy są jakby mniej straszne, a przyszłość maluje się jakoś lepiej. Szkoda, że ta edycja dobiega końca, ale dobrze, że będzie następna!
Ostatnie spotkanie to oczywiście podsumowanie całego kursu, ale także kolejne drogowskazy na przyszłość. Przede wszystkim - trzeba robić wszystko, by nie stracić tego, co zyskało się podczas Alphy. Modlić się, trwać przy Kościele,i - co najważniejsze - nie dać się myślom, że owoce kursu przestają mieć znaczenie po jego zakończeniu. Przez mikrofon Kapelana Hufca, ks. Piotr Boguta, wypowiada jedną z ostatnich, lecz najważniejszych nauk tej edycji Alphy: im bardziej zbliżasz się do Boga, tym bardziej zły chce cię od niego odsunąć. Dlatego po okresach szczególnej relacji z Bogiem często przychodzą silne pokusy lub chwile zwątpienia, którym trzeba się przeciwstawić ze wszystkich duchowych sił, w przeciwnym razie można utracić wiele lub nawet wszystko to, co się wyniosło z momentów prawdziwego trwania przy Bogu. Alpha jest jednak tylko początkiem i na ostatnim spotkaniu podkreśla się fakt, że istnieją pewne dalsze etapy „drogi” – przede wszystkim wspólnoty, które pomagają trwać w ciągle żywej relacji z Chrystusem i z drugim człowiekiem.
Kończąc Alphę i po raz ostatni zawiązując krąg w składzie czwartej, wiele osób myśli już o kolejnej, na którą zapisali się jako posługujący i współorganizatorzy. Z nowymi znajomymi nawiązaliśmy silniejszy lub słabszy kontakt, ale w obu przypadkach nie „rozstajemy” się na zawsze – na pewno spotkamy się jeszcze na hufcowych rajdach, zlotach czy biwakach.
O harcerskim kursie Alpha można usłyszeć, że „fajni ludzie przychodzą”, że jest dużo dobrego jedzenia (a jak jest dobre jedzenie, to i harcerz zadowolony), że kurs jest świetnie, bardzo przystępnie poprowadzony.Ale właśnie to pragnienie zrozumienia – wiary, świata wokół, swego życia – sprawia, że kursy Alpha są tak popularne.Bo nawet jeśli druh chciał się spotkać z ładną koleżanką, to przecież nie tylko to mu w głowie - każdy, zwłaszcza w młodym wieku prędzej czy później stawia sobie pytania dotyczące wiary, Kościoła, katolicyzmu. Na harcerskim kursie Alpha na te pytania się odpowiada, wychodzi się im naprzeciw - może dlatego kurs często zmienia patrzenie na wiarę.A w życiu harcerza, który przysięga przecież służbę "Bogu i Polsce", pytanie „wierzę czy nie?” jest chyba szczególnie ważne.
Małgorzata Kościuczyk