Aktualności

Zobacz więcej
Wolontariusze ŚDM szli w procesji z Wawelu na Skałkę

Wolontariusze ŚDM szli w procesji z Wawelu na Skałkę

- Od św. Wojciecha poprzez Jasną Górę uroczyście złożyliśmy jubileuszowy akt zawierzenia. Przychodzimy dziś na krakowską Skałkę do św. Stanisława – powiedział w swej homilii Abp Wojciech Polak.

Betania: miasto z czasów biblijnych, położone w Palestynie u zbocza Góry Oliwnej, niedaleko Jerozolimy. Często odwiedzał ją Jezus Chrystus. Można powiedzieć, że była dla Niego drugim domem. Lubił tam przebywać. Taką nazwę na czas ŚDM przyjmuje diecezja białostocka. Dlaczego o tym piszę? Bo teraz, kiedy zbliżają się Światowe Dni Młodzieży, takiej gościnności i miłości będą mogli doświadczyć pielgrzymi w białostockiej Betanii i w całej Polsce. Piszę o tym również dlatego, że takiej gościnności doświadczyli wszyscy, którzy w maju uczestniczyli w krakowskiej procesji ku czci biskupa i męczennika św. Stanisława. Zresztą nie tylko doświadczyli gościnności, ale także wrócili do źródeł, o czym przypomniał wszystkim kardynał Stanisław Dziwisz w słowie wstępu rozpoczynającym Eucharystię:

- Co roku powracamy na to miejsce, gdzie krakowski biskup Stanisław złożył świadectwo wierności Jezusowi Chrystusowi. To Jego świadectwo było tak wstrząsające, tak przejmujące, że od 931 lat przemawia do kolejnych pokoleń zamieszkujących naszą ziemie. To świadectwo otrzymał młody Kościół w Polsce w XI w.

Przynależność do Chrystusa

Siedzę na murku w miejscu przeznaczonym dla reporterów, telewizji, fotografów. Wokół mnie tysiące ludzi, którzy tak jak i ja słuchają słów kardynała Dziwisza. Uświadamiam sobie, że wszyscy, którzy tu przyszli, chcieli w ten sposób pokazać swoją wiarę. Poprzez swój udział w procesji pragnęli jawnie przyznać się do Chrystusa.Przypominają mi się słowa o. Jacka ze zgromadzenia albertynów, który mówi mi:

- Idę w tej procesji po raz dwudziesty. Za każdym razem jest ona inna. Jest to dla mnie wielka radość, gdyż w ten sposób mogę pokazać swoją wiarę - kiedy mówi, w jego oczach widać szczęście, oczy wyraźnie mówią: jestem zachwycony, że inni mogą patrzeć na mnie i widzieć moją przynależność do Chrystusa. Z jego uśmiechu można wyczytać, że czuje się dobrze w tym miejscu, w którym jest obecnie – w krakowskiej Betanii.

Kilka minut wcześniej rozmawiam z siostrami ze Zgromadzenia Duszy Chrystusowej. Jest ich bardzo dużo, wszystkie w granatowych habitach. Mój wybór pada na s. Laurę Paź, która na początku wydaję się skrępowana dyktafonem i legitymacją prasową.

- W zgromadzeniu zakonnym jestem od dwudziestu lat i tyle samo razy uczestniczyłam w tej procesji. Wcześniej chodziło więcej ludzi, ale teraz widać wielkie bogactwo wspólnot, różnorodność charyzmatów. Widzę w tym indywidualne podejście do wiary, do przeżycia, do tego co się dzieje. W dzisiejszym dniu uświadamiam sobie jeszcze bardziej moją rolę, a postawa św. Stanisława jest dla mnie wezwaniem do takiego postępowania.

Przed Eucharystią, kiedy idę na Skałkę, zauważam kobietę, która przygląda się formującej się procesji. Jest w brązowej kurtce, z krótkimi, siwymi włosami. Ma na imię Zofia. Pierwszy raz na procesji była, kiedy miała osiemnaście lat.

- Pamiętam, że zrobiła na mnie ogromne wrażenie, szczególnie te stroje. Później starałam się chodzić z mężem. W tym roku nie mógł pójść ze mną, bo jest chory. Zostawiłam więc go na chwilę w domu i poszłam sama. Często też chodzę na Wawel, by się pomodlić przy grobie św. Stanisława. Był osobą, która nie bała się mówić prawdy, i dlatego zginął – dodaje Zofia.

Przygotowania od kuchni

Dzień przed procesją umawiam się na rozmowę z przeorem ojców paulinów, o. Grzegorzem Prusem.

- Odpust, który będzie jutro, gromadzi bardzo dużo ludzi. Prawie cały episkopat Polski. Wszystkim zajmuje się kuria krakowska, a my jedynie udostępniamy miejsce Mszy świętej. Dla mnie osobiście jest to radosna uroczystość. Łatwiej się ją przeżywa, jak się nie jest przełożonym. Nie trzeba wtedy się zastanawiać nad organizacją różnych rzeczy, lecz się uczestniczy - mówi mi.

Kiedy był klerykiem, miał inne zadania do wykonania. Najczęściej robił dekoracje: około 10-12 metrowe, wszystko z drewna, do tego różne symbole, tło. Do zbudowania był też ołtarz polowy, złożony z metalowych konstrukcji, na których ustawiało się na kilku poziomach drewniane podesty. Zajmowało to bardzo dużo czasu.

- To także były emocje, może nawet większe niż teraz. Dla mnie to był czas pracowity, pełen poruszenia, radości – wspomina o. Grzegorz. - Klerycy zawsze mają najwięcej pracy fizycznej. Ktoś musi przynieść krzesła, ktoś poustawiać kwiaty, udekorować , ładnie przygotować całą liturgię. W przygotowaniach biorą udział nie tylko paulini, ale także cała masa ludzi świeckich, poczynając od ekipy technicznej.

A wszystko jest dobrze zorganizowane. Orszaki idą równo, nikt się nie wyłamuje, a liturgia przebiega bez żadnych zakłóceń.

Ta cała opowieść o przygotowaniu technicznym procesji przenosi mnie do domu Marty, Marii i Łazarza. Ich dom był zawsze otwarty dla Zbawiciela. Był miejscem dającym schronienie, bezpieczeństwo i miłość. Domem ludzi troszczących się o wszystko. Takim miejscem stał się też Kraków w niedzielę. Myślę, że takim miejscem stanie się też w lipcu, podczas ŚDM.

Krakowska Betania

Za niecałe 70 dni do całej Polski przyjedzie mnóstwo pielgrzymów z całego świata. Wówczas staniemy się takim domem Marty, Marii i Łazarza, którzy przyjmują gości z otwartymi ramionami. Podczas procesji na Skałkę można było zauważyć przygotowania do ich przyjęcia. Nie tylko w relikwiach św. siostry Faustyny Kowalskiej i Jana Pawła II niesionych przez wolontariuszy ŚDM, ale także w chórze ŚDM. Stanisław, który niedaleko mnie czeka na rozpoczęcie mszy, z wielkim podekscytowaniem mówi, że będzie to premiera Mszy Jana Pawła II, napisanej specjalnie na ŚDM.

Wracam na swój murek i czekając na rozpoczęcie mszy, wsłuchuję się w słowa kardynała Dziwisza:

- W dzisiejszej procesji są niesione po raz pierwszy relikwie z polskimi męczennikami z krakowskiej prowincji franciszkanów. Błogosławiony o. Zbigniew i o. Michał. Ponieśli oni śmierć męczeńską z rąk terrorystów. Dołączyli do Polskiej litanii świętych - mówi kardynał.

Dla mnie osobiście dołączyli także do krakowskiej Betanii.

- Czekamy z wielką radością na Ojca Świętego i na młodzież z całego świata. Polska i młodzież przyjmuje z otwartymi ramionami i otwartością. Chcemy z nimi wszystkimi przeżyć wielkie święto wiary. Chcemy z nimi pokazać światu młode oblicze Kościoła. Czekamy na was - dodaje jeszcze kardynał. I to prawda; czeka Polska, Kraków, czekają w końcu gospodarze dzisiejszej uroczystości - paulini.

- Nasz zakon zdeklarował się do przyjęcia tysiąca osób z paulińskich klasztorów. W obecnej chwili zapisało się około siedemset osób z całego świata - opowiada mi o. Grzegorz Prus. - Tak się składa, że mamy siedemdziesiąt domów na całym świecie. To jest dużo miejsc, skąd młodzież może przyjechać wraz ze swymi duszpasterzami. Wybierają się do nas młodzi ze Słowacji, Włoch Anglii, Ameryki. Grupa z RPA ze swoim biskupem, a także z Indii, choć tam placówki nie mamy.

Przeor dodaje, że plan przyjęcia gości zrodził się już pół roku temu, ale ciągle jest jeszcze modyfikowany. Młodzi będą mieszkać głównie na polu namiotowym.

- To będzie takie miasteczko namiotowe. Część osób zakwaterujemy także w seminarium. Na ołtarzu Trzech Tysiącleci będą prowadzone katechezy w języku polskim, a w bazylice ma być strefa ciszy z możliwością spowiedzi. Jednego wieczoru będziemy mieli także koncert ewangelizacyjny. Planujemy na ten koncert zaprosić zespół Maleo Reggae Rockers - zdradza o. Grzegorz.

Betania: dom Marty, Marii i Łazarza w Krakowie otwiera się coraz szerzej w oczekiwaniu na młodzież. W uroczystość św. Stanisława przyszliśmy my. W lipcu przyjdą inni.

Małgorzata Wirkowska

comments powered by Disqus