Aktualności

Zobacz więcej
[Ludzie Betanii] Piotr Kurstak
fot. Rafał Kowalko

[Ludzie Betanii] Piotr Kurstak

Piotr Kurstak, rocznik 1977. W Betanii - koordynator sekcji muzycznej ŚDM. Muzyka to jego pasja, wręcz codzienność. Prowadzi scholę Adonai, prywatnie jest mężem i ojcem. Zawsze można na niego liczyć.

- Z Piotrkiem Kurstakiem pierwszy raz zetknąłem się w 2006 r., gdy prowadził warsztaty gry na gitarze w Hermanówce. Bliższy kontakt nawiązaliśmy w roku 2010, gdy wstąpiłem do Akademickiej Scholi Adonai. Od tego czasu Piotr jest dla mnie jednym z największych autorytetów wśród ludzi, których znam prywatnie, a schola, którą prowadzi, najciekawszą wspólnotą, do której w życiu trafiłem – opowiada Kamil Janowicz, członek prowadzonej przez Piotra scholi.

Nie pamiętam, kiedy to się zaczęło, bo było zawsze...

Niedziela: właśnie skończyła się próba sekcji muzycznej. Pytam Piotrka o jego przygodę z muzyką.

- Nie pamiętam, kiedy to się zaczęło, bo było zawsze. Już jako mały chłopiec byłem nią przesiąknięty – mówi mi. – Mam jeszcze w głowie wspomnienia zapachu koncertów, nagrań w starej sali koncertowej w filharmonii. Kiedy byłem w szkole podstawowej, wziąłem do ręki gitarę kolegi. Chciałem zobaczyć, co to jest. Jak tylko jej dotknąłem, wszystko zagrało w moim sercu. Już wiedziałem, że to jest to.

Muzyka stała się jego pasją: szkoła średnia była intensywnym czasem pracy nad gitarą. Piotr nie miał wykształcenia muzycznego, nikt go nie uczył grać.

- Wczasach mojego szczególnego zaprzyjaźniania się z gitara i muzyką nie było Internetu, bym mógł sobie ściągnąć jakąś pomoc. Nie wiedziałem, jak to zrobić, od czego zacząć. Jednak gnany swoją pasją szukałem. Siedziałem i szlifowałem ze słuchu.

Kiedy ukazała się płyta (a właściwie kaseta) Erica Claptona –„Unplugged”, postanowił przerobić ją całą. I na zasadzie „stop, przewiń, play” nauczył się wszystkich podkładów, gitar, solówek. Po prostu ze słuchu. Za każdym razem, gdy dostawał nową płytę, uczył się czegoś nowego.

- To zamiłowanie do muzyki pchało mnie ciągle do przodu. Pojawił się kierunek wokalny. Uczyłem się śpiewać klasycznie. Rzuciło mnie to na inne wody, bo zacząłem rozumieć, jak wydobyć dźwięk. Wszystko po to, by później swoim doświadczeniem dzielić się z innymi. Przez dziesięć lat śpiewałem w chórze. Biorąc udział w koncertach i obserwując mistrzów, uczyłem się, na co zwracać uwagę przy prowadzeniu zespołów. Poprzez praktykę chciałem się uczyć jak najwięcej, skoro wcześniej nie miałem możliwości, a przychodziło mi to z dużą łatwością. Za bardzo nie musiałem się starać - wiedza sama wchodziła mi do głowy, bo wszelkie informacje muzyczne po prostu chłonąłem jak gąbka.

W samochodzie na Piotra czeka żona Marta z synkiem Karolem. Jeszcze przed próbą Marta opowiada mi o mężu. Mówi, że jest wrażliwym człowiekiem, że przejmuje się sytuacjami, w których komuś dzieje się krzywda. Jak każdy człowiek, ma różne słabości, ale potrafi wziąć się z nimi za bary i walczyć.

- Mimo swojego temperamentu i męskiego testosteronu ma w sobie niezwykłą pokorę. Zawsze mogę na niego liczyć – dodaje Marta.

Wszystko zaczyna się w zaciszu „katedralnej izdebki”

Dla Piotra przełomem był rok 1998: wtedy została założona schola Adonai, zawierzona formalnym aktem Matce Bożej Miłosierdzia, której obraz znajduje się w białostockiej katedrze. Utwór związany z zawierzeniem - „O Matko Miłościwa” - schola zaśpiewała w czasie Wielkiego Czuwania w Rzymie na Circo Massimo, na dzień przed beatyfikacją Jana Pawła II.

- Wszystkie kolejne projekty muzyczne - czy ludzie, z którymi coś robię - są w jakimś sensie związane ze scholą - mówi Piotr. - Komponowanie i aranżowanie większych projektów ma swoje podłoże w codziennej służbie. Pojawił się projekt „Dźwięki w godzinie ciszy” - Misterium Męki Pańskiej, do którego napisałem muzykę, oraz cykliczne już wydarzenie „Bogu dźwięki”.

Piotr podejmuje też różnego rodzaju posługi, takie jak pomoc przy spotkaniu „Jezus na Stadionie” z o. Bashoborą w Warszawie na Stadionie Narodowym, rekolekcje RUT, które prowadził o. Adam Szustak, a Piotr pisał muzykę, czy posługiwanie przy rekolekcjach z charyzmatykami: o. Manjackalem, o. Witko, z o. Krzysztofem Kralką.

- Czuję, że w tym wszystkim prowadzi nas Matka Boża Miłosierdzia, pod płaszczem której dane nam jest śpiewać - mówi Piotr.

- Pewne rzeczy pojawiają się nagle. Olśniewa go w niespodziewanych momentach. Bardzo często w łazience, przy pralce. Bierze wówczas komórkę i nagrywa. Potem pomagam mu śpiewać głosy, a Piotr sprawdza, czy pasuje. Później dopracowuje cały materiał - opowiada Marta.

Sam Piotr mówi, że aranżacje do utworów powstają w różny sposób. Rzadko przy gitarze. Często rodzą się w głowie, przy spacerze, przy wykonywaniu różnych rzeczy.

- Są mi dane, a ja jestem tylko nośnikiem, by przekazać je ludziom.

Wiele osób, które usłyszało scholę podczas mszy w katedrze, nawiązuje potem kontakt, dołącza do składu.

- Życie i praktyka pokazuje, że esencją jest Msza święta, a wszystko zaczyna się, można powiedzieć, biblijnie, bo "w zaciszu izdebki katedralnej". Dla nas w scholi najpiękniejsze chwile są podczas posługi na Eucharystii. Albo na adoracji w zimnym kościele, gdzie często jest garstka ludzi, a nas – trzydzieści osób. To pokazuje, że się śpiewa nie pod publiczność, ale dla Pana – wtedy jest to bardzo czyste i pozbawione ludzkiej nagrody, dlatego właśnie jakby "w zaciszu izdebki" - podsumowuje Piotr.

ŚDM

W ramach diecezjalnych przygotowań do Światowych Dni Młodzieży Piotr został koordynatorem sekcji muzycznej.

- Zadzwonił do mnie ks. Rafał Arciszewski. Zapytał, czy byłbym w stanie zająć się częścią muzyczną podczas Dni w Diecezji. Zgodziłem się. Po jakimś czasie ksiądz przyniósł dekret od Arcybiskupa, a dla mnie posługa na mocy dekretu jest związana z namaszczeniem Kościoła do działania. Przyjąłem więc wezwanie od Pana Boga, by służyć innym tak, jak umiem, pomimo tego, że wiem, jak wiele mi jeszcze brakuje. Mówi się, że Pan Bóg nie powołuje zdolnych - ale uzdalnia powołanych!

Prowadzenie tak dużej grupy – sekcja muzyczna liczy sobie ponad sto osób – nie jest dla Piotra pierwszym takim wyzwaniem. Zasadnicza trudność polega na tym, że często musi swoją wizję konfrontować z rzeczywistością. I robi to tak, żeby stanowiło to z jednej strony wyzwanie dla grupy: żeby nie było zbyt łatwe, a z drugiej – kluczowa sprawa: żeby dawało radość ze śpiewania. Tę duchową, która przynosi zjednoczenie serc. To ważne, bo sekcja jest mieszanką różnych osobowości i charakterów, dlatego też stworzenie poczucia jedności we wspólnocie celu jest tutaj jednym z podstawowych zadań.

- Piotra poznałem kilka lat temu na spotkaniu „Jezus na stadionie”. Pomyślałem sobie: jaki dobry gitarzysta – opowiada Krzysiek Aramowicz, wolontariusz ŚDM.

Po pewnym czasie Krzysiek zacząć szukać możliwości uwielbiania Pana Boga poprzez śpiew. Trafił do prowadzonej przez Piotra scholi.

- Cieszę się, że tutaj trafiłem, bo dobry zespół to taki, który ma swojego przewodnika. Nie tylko w sensie muzycznym, ale i duchowym. Każdej próbie towarzyszy wspólna modlitwa. Każdy z nas jest świadomy otwartości Piotra, możliwości rozmowy i zrozumienia. Jest to człowiek, który mocno angażuje się we wszystko, o co zostanie poproszony. Można na niego liczyć. Podziwiam jego talent muzyczny. Podobają mi się aranżacje muzyczne i utwory, których jest kompozytorem. Dobre dźwięki i tekst, który przybliża nas do Boga. Mogę śmiało powiedzieć, że jest dla mnie autorytetem i przyjacielem.

- Dzięki temu, że sam byłem uczestnikiem światowych dni młodzieży w Rzymie w 2000 r., rozumiem lepiej dzisiejszą młodzież i mogę tym skuteczniej poprowadzić ją do celu. Prowadząc sekcję muzyczną ŚDM jest mi łatwiej wprowadzić jej członków w duchowość ŚDM – mówi mi Piotr.

Puzzle Pana Boga

Ludzkie życie jest jak puzzle, układane przez Pana Boga. Z biegiem czasu fragmenty tworzą coś pięknego, niesamowitego. Wystarczy odkrywać te elementy i widzieć prowadzenie Boga; w małych i drobnych rzeczach dostrzegać coś większego. Zaufać Mu i się nie lękać. O takich puzzlach w swoim życiu mówi Piotr:

- Moje działania do tej pory przybierały wiele kierunków. Robię różne rzeczy, ale muzyka jako moja pasja jest ciągle we mnie i to najbardziej! Kiedy patrzę wstecz, widzę wyraźne prowadzenie Pana Boga. Wszystko zaczęło się od scholi Adonai i zawierzenia jej Matce Bożej Miłosierdzia. Dostrzegam widoczną opiekę Maryi i Jana Pawła II. Byliśmy na ŚDM w Rzymie w 2000. Wraz ze scholą czuwaliśmy w naszej białostockiej katedrze w dniu śmierci Papieża, a kiedy wyszliśmy, zaczęły bić dzwony oznaczające jego śmierć. Teraz, gdy tworzę Muzyczną Piwnicę pod Katedrą, okazuje się, że jej adres to Plac Jana Pawła II. Dla mnie nie wymaga to komentarza, bo nic nie dzieje się przypadkiem.

Muzyczna Piwnica pod Katedrą

- Cel jest prosty. Dać szansę tym, którzy chcą, a nie mieli możliwości i okazji, by kształcić się muzycznie – mówi Piotr. To jego marzenie. Chciałby, aby to było miejsce, gdzie ludzie otrzymają "pigułkę" wiedzy i zdobędą doświadczenie potrzebną do prowadzenia czy bycia w scholi. Dużym atutem jest to, że w Piwnicy będzie sprzęt do nagrywania: każdy będzie mógł siebie posłuchać.

- Zaczynamy od starej piwnicy akademickiej i małymi krokami możemy osiągnąć coś większego. To może być miejsce, gdzie będą gromadzić się ludzie sztuki, a muzyka jest pewnym "wytrychem", przez który możemy przyciągnąć ludzi do naszej matki Kościoła!

Lider, autorytet, przyjaciel

- Piotr jest osobą, która z wielką troską i zaangażowaniem podchodzi do stawianych przed nim zadań. Potrafi być znakomitym liderem grupy, zarówno w prowadzeniu muzycznym, jak i duchowym. Drzwi jego domu są zawsze otwarte dla każdego członka wspólnoty, a ludzie darzą go dużym zaufaniem. Jest znakomitym ojcem rodziny, a dla wielu ojcem w sensie duchowym. Ma wybitny talent. Zdarza się, że swoim doświadczeniem i wiedzą muzyczną zachwyca zawodowych muzyków – opowiada Kamil.

- Piotrek jest osobą bardzo otwartą, szczerą, optymistyczną, konkretną. Bardzo dobrze zna się na tym, co robi, czyli na muzyce – mówi Ania Baranowska, śpiewająca w scholi od półtora roku. - Próby są zawsze ciekawe. Piotrek ma profesjonalne podejście do prowadzenia zespołów. Ma pomysł i charyzmę, czego przykładem jest hymn diecezjalny ŚDM „Serca gotowe”. Cieszę, że to właśnie on jest liderem sekcji muzycznej.

Małgorzata Wirkowska

comments powered by Disqus