Aktualności

Zobacz więcej
XXXVI Piesza Pielgrzymka Różanostocka
fot. Małgorzata Wirkowska

XXXVI Piesza Pielgrzymka Różanostocka

- Pielgrzymka to okazja, aby odnajdywać to, co najważniejsze. Nie obiecuję, że to odnajdziesz, ale jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie przekonasz – mówił ks. Adam Ciereszko podczas konferencji.

W niewielkiej miejscowości kilkadziesiąt kilometrów od Białegostoku znajduje się przepiękne miasteczko Różanystok, a w nim sanktuarium Ofiarowania NMP z cudownym obrazem Matki Bożej Różanostockiej. Co roku młodzi ludzie pielgrzymują, by oddać hołd NMP i przedstawić swoje prośby. W tym roku wyruszyli po raz trzydziesty szósty.

Pielgrzymka Różanostocka trwa tylko trzy dni. Dla nas zaczęła się dzień wcześniej. Wraz ze swoją parafią Opatrzności Bożej w Michałowie wyruszamy 23 czerwca. Siódma rano, msza święta. Słowo posłania księdza proboszcza, kilka spraw organizacyjnych i wyruszamy. Idziemy w czternaście osób: niedużo. Kiedy patrzę na twarze moich towarzyszy, widzę bijącą z nich radość. Czemu właściwie idziemy na czterodniową wędrówkę w upale, nie zważając na zmęczenie?

- Namówił mnie kolega. Myślałem, że będzie nudno, bo idę po raz pierwszy. Teraz wiem, że było warto. Mimo bólu w kolanach i upału dotarłem do celu. Miałem chwilę zwątpienia, ale pomyślałem, że nie: nie mogę się już cofnąć. I doszedłem. Teraz bardzo się z tego cieszę – powie mi na koniec pielgrzymki Adrian Gutkowski.

Idziemy dalej. Coraz bardziej gorąco, jednak las daje nam minimalne wytchnienie. Okazuje się, że droga, którą mamy iść, jest nie do przejścia. To pewnie skutki burzy, która przeszła tędy kilka dni wcześniej. Zawracamy i szukamy innej. To powoduje, że w pierwszy dzień przechodzimy 41 km. W końcu - Supraśl i nocleg.

Dzień pierwszy

Pobudka, msza święta - i idziemy dalej. Dochodzimy do Świętej Wody, by połączyć się z innymi grupami. To stąd kilka miesięcy wcześniej wyruszyłam na Radykalną Drogę Krzyżową. Teraz wyruszam ponownie, chociaż w innym kierunku i z inną intencją. Ks. Tomek Kozłowski, jeden z przewodników naszej grupy, włącza konferencję ks. Adama Ciereszki.

- Dlaczego wybrałeś się na tę pielgrzymkę? Skoro się wybrałeś, na pewno czegoś poszukujesz. Nie wierzę, że trzydniowe wędrowanie w słońcu czy w deszczu należy do wielkich przyjemności – mówi ks. Adam.

Zaczynam się zastanawiać, co mnie na nią pociągnęło? Odpowiedź jest prosta. To doświadczenie Bożej miłości i dzielenie się nią z innymi. Tak, jak mówi tegoroczne hasło pielgrzymki: „Błogosławieni miłosierni”.

Kiedy pytam o to Wojtka Babula, mówi mi:

- Niosę Matce Najświętszej swoje intencje. Dziękuję za rok akademicki i powierzam intencje tych, którzy prosili mnie o modlitwę.

Wojtek pochodzi z parafii św. Apostołów Piotra i Pawła w Zabłudowie. Do Matki Bożej pielgrzymuje po raz dziesiąty, w tym roku ze swoją narzeczoną.

- Pragniemy powierzyć nasze przygotowanie do małżeństwa Matce Bożej – dodaje.

Idziemy dalej. Mijamy różne miejscowości, a w nich ludzi, którzy nas witają. Dochodzimy na nocleg. To Czarna Białostocka. Wita nas ksiądz proboszcz Jerzy Buzun - i poczęstunek. Kiedy idę z koleżanką po swoje bagaże, czuję całodzienne zmęczenie, ale także radość. Radość wypływającą z miłości Chrystusa.

Dzień pierwszy dobiega końca. Jeszcze modlitwy wieczorne, apel i przedstawienie o adoracji Najświętszego Sakramentu na podstawie objawień Cataliny Rivas.

Dzień drugi

Szósta rano i słońce. Czuję, że będzie gorąco. Szybkie ogarnięcie bagaży, modlitwy i wyjście. Dzisiaj naszym celem jest Majewo. Przypomina mi się zeszłoroczna peregrynacja symboli ŚDM - rok temu krzyż i ikona Matki Najświętszej zostały tam uroczyście wniesione przez wolontariuszy. Wracam do rzeczywistości. Dzisiaj wędrujemy około 27 km. W czasie drogi pytam Krzyśka Aramowicza, uczestnika pielgrzymki, dlaczego poszedł na pątniczy szlak.

- Zauważam, że zbyt mało czasu poświęcam Panu Bogu. Tym wyjściem mogę Mu oddać całe trzy dni wakacji. Mam też sporo intencji: chcę między innymi podziękować Bogu za powrót na uczelnię. Widzę także potrzebę układania niektórych relacji w rodzinie i wśród nowych znajomości, które się nawiązują i mają wpływ na moje życie – to wszystko pragnę powierzyć Matce Bożej - mówi Krzysiek.

Połowa dnia mija bez większych problemów. Znowu słuchamy konferencji ks. Adama - tym razem o świadkach Bożego Miłosierdzia. A czym to miłosierdzie jest dla nas osobiście? Krzysiek rozumie je w następujący sposób:

- Dla mnie jest to dar rozumienia problemów innych. Chęć niesienia pomocy braciom - mówi mi Krzysiek i dodaje, że na pielgrzymce hasło „Błogosławieni Miłosierni” ma swój szczególny wymiar. Pomimo upału pielgrzymi nie myślą tylko o sobie, ale także o innych - i dostrzegają ich potrzeby.

- Doświadczam tego miłosierdzia od każdego, kto poda mi butelkę wody. Od każdego, kto zaprosi mnie do przejścia wspólnego etapu. Od ratownika, który ze zrozumieniem podszedł do mojego bólu. W szczególności od Jezusa Chrystusa, który w sakramencie pokuty odpuścił mi grzechy - dodaje Krzysiek.

Dzień trzeci

To dzień, który dla mnie z jednej strony jest bardzo smutny, bo wiem, że to już koniec wspólnej drogi. Z drugiej strony to dzień, w którym spotkam się z Matką Najświętszą twarzą w twarz.

Zanim dojdziemy do Sanktuarium, słuchamy jeszcze ostatniej konferencji ks. Adama. Mówi w niej:

- Pójść na pielgrzymkę oznacza chcieć czegoś więcej, something more.

Słucham i myślę, że każdy, kto poszedł na tą pielgrzymkę, pragnie być szczęśliwy. Pragnie czegoś więcej. Ja na pewno tak. Jak mówią słowa hymnu ŚDM: "Więc odrzuć lęk i wiernym bądź, swe troski w Panu złóż i ufaj, bo zmartwychwstał i wciąż żyje Pan, twój Bóg".

I w końcu - Różanystok i spojrzenie w oczy Najświętszej Panience. Kiedy patrzę na ludzi, widzę, że są zmęczeni, ale także błogosławieni, szczęśliwi - bo pragną czegoś więcej. A po "odwiedzinach" w sanktuarium - czas na wyrażenie tego szczęścia: na koncercie scholi Adonai i podczas Eucharystii.

- Pielgrzymka to świetna okazja do poznania się w trochę innych, trudniejszych okolicznościach. To pomaganie i przyjmowanie pomocy. Może być taką swoistą próbą na przykład dla zakochanych - podsumowuje Wojtek.

Małgorzata Wirkowska

comments powered by Disqus