Wywiad z siostrą Julitą Zawadzką
Do Białegostoku przyjechała w sierpniu ubiegłego roku. W marcu nagrała piosenkę „Nocą”, która z dnia na dzień przebiła się do chrześcijańskich list przebojów. Na co dzień pracuje jako dyrektor przedszkola. Z siostrą Julitą Zawadzką rozmawia Paweł Łopienski.
Jak to się stało, że po przepracowaniu dziesięciu lat na stanowisku dyrektora niepublicznego przedszkola na Krzeptówkach w Zakopanem trafiła siostra do Białegostoku?
Życie zakonne jest specyficzne. Zmiany mogą być nawet częstsze niż co dziesięć lat. Siostry czasem zmieniają placówki co roku i jest to naturalne, że po zakończeniu pewnego etapu podejmują decyzję o tym, że trzeba popracować w innym miejscu. Osobiście przenosiny uznaję za wolę Bożą. Zresztą każda misjonarka idzie tam, gdzie wie, że Pan Bóg ma dla niej zadanie. Przez pryzmat wiary spostrzegam, że nie jest to tylko jakieś wydelegowanie z placówki na placówkę. Choć czasem wewnętrznie w człowieku pojawia się naturalny sprzeciw, bo związuje się z ludźmi, z miejscem, z dokonaniami na tamtej ziemi. 25 sierpnia 2016 roku około godziny dwudziestej drugiej wchodziłam do nowego domu i już od tamtego momentu czułam Boże błogosławieństwo. Taksówkarz, który mnie przywiózł, powiedział, że będzie czekał, dopóki nie wejdę do środka. Czułam wtedy, że to Pan Bóg przez tego człowieka opiekuje się, troszczy i pokazuje, że nie jestem sama i idę z Nim przez życie. To mnie umacnia w całym życiu zakonnym. Patrzenie przez wiarę to podstawa, jeśli tego zabraknie, wtedy wszystko się rozsypuje.
Zmiana była drastyczna - przeprowadzka z południa na północny wschód Polski.
Z jednego krańca na drugi kraniec. Po drodze nie mamy żadnej placówki, jedynie w Częstochowie, ale tam nie ma przedszkola. Nie posiadamy dużego wyboru, dlatego, że placówek w Polsce jest sześć. Dwie w Białymstoku, po jednej w Zakopanem, Legionowie, Komorowie i Lublinie. Cieszę się, że trafiłam do tego miasta. Górale przekonywali mnie, że Podlasie to „duchowe płuca Polski”. I się w tym nie pomylili.
Jak się siostrze podoba Białystok?
Przede wszystkim cieszę się, że mogę tutaj być, bo są to tereny, gdzie pracowała błogosławiona Bolesława Lament i gdzie widoczne są ślady jej pracy. Nasza Matka Założycielka ukochała to miasto. Podoba mi się otwartość miejscowych ludzi. Jest dużo możliwości rozwoju duchowego, sporo wspólnot, których w Zakopanem nie ma na taką skalę. Częste koncerty uwielbienia, modlitwy o uzdrowienie – jest wiele inicjatyw, z których można korzystać. Na pewno w Zakopanem jest kultura góralska, tradycja, folklor – przesiąkłam tym wszystkim i może mi tego brakować. Każdy region rządzi się swoimi prawami i zwyczajami. Górale są bardzo otwarci i szczerzy, lecz tych samych cech doświadczam również w Białymstoku. Ludzie tu są tacy naturalni, prawdziwi, można poczuć rodzinną atmosferę.
Poza prowadzeniem przedszkola, jakie siostra ma zadania w Zgromadzeniu Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny?
Funkcja dyrektora przedszkola wymaga wiele pracy i współpracy z ludźmi, którzy w różny sposób mi pomagają. Szukam takich osób, którzy wesprą mnie w różnych elementach, takich jak bezpieczeństwo, BHP, itp. Od tego roku zajmuję się również rozwojem muzycznym. Lista obowiązków jest bardzo długa.
Wróćmy jeszcze do początków: jak to się stało, że siostra wstąpiła do zakonu?
Pierwsza myśl przyszła, gdy
byłam nastolatką. Nigdy nie znałam żadnych sióstr i w tamtym okresie miałam
ogromne pragnienie poznać jedną z nich. Pan Bóg postawił na mojej drodze
księdza, który również zajmuje się muzyczną ewangelizacją. Słuchając jego
pieśni zaczęłam przemieniać się wewnętrznie. To było tak mocne doświadczenie,
że trudno jest mi je opisać słowami. Zaczęłam rozwój duchowy, w mojej głowie
nasilała się myśl o powołaniu, choć moje serce bardziej skłaniało się ku życiu
rodzinnemu. Miałam też doświadczenie z błogosławioną Bolesławą. Podczas
uczestnictwa w Mszy świętej w parafii Bolesławy Lament w Nidzicy, skąd
pochodzę, wydawało mi się, że ktoś mnie obserwuje. Kiedy się odwróciłam,
zobaczyłam wielki obraz Bolesławy. Mówiłam sobie, iż to niemożliwe, że obraz może
patrzeć. Myślałam: czego ta kobieta ode mnie chce? Było to tak mocne wrażenie,
że pamiętałam o tym rok później. Po roku otrzymałam od siostry ciotecznej
książeczkę, które wydało nasze Zgromadzenie i w niej na pierwszej stronie
widniała Bolesława. Wtedy nie wiedziałam, kto to był, dowiedziałam się dopiero
po przeczytaniu lektury.
Najtrudniej było mi wyobrazić siebie jako zakonnicę. Wydawało mi się, że
odnaleźć się tam mogą tylko osoby spokojne, ułożone i wyciszone. W zakonie
odczuwalna jest ta różnorodność charakterów, temperamentów czy osobowości. W
tamtym czasie rozmawiałam z Panem Bogiem, kwestionowałam moje powołanie, byłam
przekonana, że nie nadaję się do takiego życia. Po podjęciu decyzji, która była
kropką nad i oraz rezygnacją z moich marzeń, doświadczyłam prawdziwej wolności.
Wolności, której nie doświadczyłam dostając się na studia.
Jak z perspektywy czasu widzi siostra swoje powołanie? Za co najbardziej dziękuje Panu Bogu?
Na pewno za to, że obdarował mnie łaską powołania. Dziękuję mu, że jestem szczęśliwa na tej zaplanowanej przez Niego drodze. On pozwolił mi samej dokonać tego wyboru, nie narzucał podjęcia decyzji. Podobnie jak jest napisane w Piśmie Świętym: „każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry, ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma” Rzeczywiście Bóg daje więcej, niż człowiek się spodziewa, przy czym nic nie traci, tylko zyskuje.Doświadczam na co dzień miłości oraz Jego działania przez ludzi. Jest to dla mnie znakiem, że jestem na dobrej drodze do świętości.
Siostra upatruje w błogosławionej Bolesławie Lament ideał zakonnicy?
Dla mnie Matka Założycielka jest wzorem do naśladowania. Była kobietą niezwykle charyzmatyczną i bardzo zorganizowaną. Miała tyle darów organizacyjnych: robię wszystko, co w mojej mocy, a resztą zostawiam działaniu Pana Boga.
Jak do tego doszło, że siostra nagrała piosenkę „Nocą”?
Pragnienie śpiewania towarzyszy mi praktycznie od dziecka i zawsze chciałam to robić. Realizowałam się w ten sposób jeszcze przed wstąpieniem do zakonu. Natomiast dary i talenty uzyskane przez Pana wykorzystywałam w pracy wychowawczej. Od jakiegoś czasu Bóg podczas modlitwy coraz częściej przemawiał przez moje pragnienia. Zawsze chciałam głosić Jego imię przez ewangelizację śpiewem, ale było to dosyć nierealne.
W tym roku otrzymałam pozwolenie od zarządu, dlatego nagraliśmy pierwszy utwór „Nocą”, do którego słowa napisał Adam Szafraniec, a muzykę i aranżację stworzył Artur Kaszowski. Ku naszemu zaskoczeniu piosenka została pozytywnie odebrana zarówno przez młodzież, jak i ludzi starszych. Znam takie sytuacje, gdy ludzie po usłyszeniu tej piosenki doświadczali łaski Pana Boga. Interpretujemy to w ten sposób, iż Pan Bóg działa przez nas, że jesteśmy tylko narzędziami i On nas do tego zaprasza. Nie można mu w tym przeszkadzać. Otworzył dla mnie drogę do tego, co wydawało się wykluczone. Widocznie dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych.
6 kwietnia piosenka „Nocą” zadebiutowała na liście przebojów muzyki chrześcijańskiej „Lista z Mocą” Radia Dobra Nowina i do tej pory jest na samym jej szczycie. Spodziewała się siostra tak pozytywnego odzewu ze strony ludzi?
Byliśmy bardzo zaskoczeni. Już po tygodniu od ukazania się utworu w serwisie Youtube zostałam zauważona przez księdza Jacka Miszczaka. Piosenka została dodana do listy oczekujących utworów listy przebojów i po siedmiu dniach głosowania znalazła się na pierwszym miejscu. I rzeczywiście utrzymuje się w czołówce. To dla nas kolejny znak, że dążymy dobrą drogą. Zarówno ja, jak i ludzie, z którymi współpracuję, są zaskoczeni tą sytuacją. Oni wielu osobom pomogli, lecz nigdy nie uzyskali tak dobrego rezultatu na liście przebojów. Tym bardziej, że nie koncertuję, nie mam swojej publiczności.
Utwór podobno został zainspirowany słowami pomocniczego biskupa krakowskiego, Grzegorza Rysia.
Tak, to prawda. Adam Szafraniec bardzo inspiruje się życiem biskupa i wszystko to przekłada na piosenki. Również piosenka „Nocą” jest zainspirowana słowami księdza, że wiara jest to poszukiwanie nocą po omacku. Otrzymałam wiadomość od pewnej dziewczyny, którą dotknęło słowo „nocą”. Co więcej, podzieliła się swoim świadectwem i dzięki temu mogę powiedzieć, że ta piosenka jest charyzmatyczna; że słuchacze doświadczają przez nią łaski. Duży wpływ na to mieli ludzie, z którymi współpracuję. Są głębokiej wiary i to owocuje w ich twórczości.
Nie mogę tu nie wspomnieć o podobieństwie do siostry Cristiny, śpiewającej zakonnicy, zwyciężczyni programu „The Voice of Italy”, która zaśpiewała również w Krakowie podczas Światowych Dni Młodzieży. Czuje się siostra taką „polską Cristiną”?
Nigdy nikogo nie
naśladowałam, zawsze chciałam być sobą. Spodziewałam się, że ludzie mogą mnie
porównywać do kogoś innego. Jest bardzo dużo śpiewających sióstr, które z
pewnością robią to lepiej ode mnie. Adam Szafraniec pewnego razu opowiedział mi
o siostrze z innego zgromadzenia, która mówiła o sobie, że jest głosem
wszystkich sióstr zakonnych, które zepchnięte są do kuchni Kościoła. To
pokazuje, że my również możemy śpiewać, że również mamy swoje talenty.
Muzyka jest dobrym narzędziem ewangelizacji?
Uważam, że jednym z najlepszych. Od początku zawsze nam towarzyszyła, w dodatku muzyka przewija się wszędzie, również w Piśmie Świętym. Jest ona szczególna, gdyż Pan przez nią przemawia i można przez to w prosty sposób doświadczać działania Boga. Jeśli człowiek doznaje Bożej miłości, to nie może się tym nie podzielić. W przedszkolu uczymy dzieci, że są takimi małymi apostołami. To one mają ewangelizować swoich rodziców, uczyć rówieśników modlitwy. Ewangelizacja polega na przekazywaniu dobroci Pana przez wszystkich, niezależnie od wieku czy stanu.
Ks. Tadeusz Wojda 10 czerwca został nowym arcybiskupem białostockiej archidiecezji. Ma siostra jakieś oczekiwania co do jego posługi?
Jest zakonnikiem, więc my, jako osoby zakonne oczekujemy, że będzie nas rozumiał i pomagał w naszych potrzebach. Na pewno ubogaci diecezję swoją osobą, swoim charyzmatem, o którym sam mówił. Osobiście wiele zawdzięczam pallotynom, dlatego że przez dziesięć lat współpracowałam z nimi w Zakopanem. Zawsze doświadczałam od nich wyjątkowej rodzinności, poczucia odpowiedzialności za swoją wiarę oraz budowanie dobra na rzecz Kościoła. Bardzo się cieszę, że to właśnie ks. Tadeusz został nowym biskupem. Moja radość jest niezmierna.
Paweł Łopienski
Utalentowana siostra Julita potrzebuje wspacia finansowego, aby móc wydać płytę! Prowadzona jest akcja crowdfundingowa, dzięki której wydanie na jesieni albumu może stać się rzeczywistością. Przekaż choćby złotówkę! Mamy czas do 15 sierpnia. Kliknij TUTAJ i pomóż!