Aktualności

Zobacz więcej
 „Zajmij się Mną...”, czyli trochę o różańcu.
źródło: fb/ruszduszę

„Zajmij się Mną...”, czyli trochę o różańcu.

| Autor: Ks. Karol Godlewski​

Różaniec? Nie odmawiam. Bo nie ma co odmawiać modlitwy, tylko chętnie się jej podejmować. Miesiąc październik jest związany z modlitwą różańcową. Ks. Karol Godlewski trochę nam o tej modlitwie opowie.

„Zajmij się Mną, a Ja zajmę się tobą” – usłyszała kiedyś od samego Pana Jezusa św. Teresa Wielka, której wspomnienie obchodzimy 15 października - w samym środku Miesiąca Różańca Świętego.

Myślę, że to nie przypadek. Te słowa Pana wydają się być doskonałą receptą na dobrze odmówiony i owocnie przeżyty Różaniec.

„Zajmij się Mną” – mówi Jezus.

I to właśnie chcemy czynić. „Zajmujemy się” Jezusem, tajemnicami Jego życia, począwszy od zwiastowania Jego przyjścia na świat aż po chwalebny powrót do Ojca.

Zajmujemy się – a przynajmniej powinniśmy – rozważaniem nad tym, co Bóg uczynił z miłości do mnie. Wpatrujemy się w Niego, by wejść z Nim w relację, by Go poznać i pokochać.

Towarzyszy nam w tym Maryja – Ta, która w ciągu swojego życia najdoskonalej „zajęła się” Jezusem, zarówno dosłownie, jak i w duchowym tych słów znaczeniu.

Różaniec zatem w świetle tych słów jawi się nam jako totalnie bezinteresowne przebywanie z Bogiem i Jego Matką tylko dla Nich samych – by cieszyć się Ich obecnością.

By z Nimi rozmawiać, od relacji „osoba-formułka” przechodząc do relacji „osoba-Osoba”.

A gdzie w tym wszystkim miejsce na nasze sprawy? Przecież Matka Boża nie raz obiecywała, że osobiście zajmie się problemami, które przedstawiamy Jej w Różańcu.

Słowa Jezusa do św. Teresy mają jeszcze drugą część – „a Ja zajmę się tobą”.

Obrazowo rzecz ujmując, czas wykorzystany przez nas na pochylanie się nad życiem Jezusa i Maryi, Oni wykorzystują na pochylenie się z czułością nad naszym życiem.

Podczas gdy ja z wiarą rozmyślam o tym, czego Bóg dokonał przed dwoma tysiącami lat, On dziś, tu i teraz, ponawia swoje cuda, rozsiewając po całym polu mojego istnienia ziarna Zmartwychwstania – Zupełnie Nowego Życia, które może być tylko otrzymane w darze, a więc ja ludzkimi siłami nigdy go nie sprowokuję ani nie wysłużę.

I jeszcze jedno – Jezus nie zmienia zdania. Jak wtedy, dwa milenia temu, zdecydował się przyjść na ziemię jako „owoc żywota Maryi”, tak dziś również chce być wiernym przyjętej drodze.

Chcąc zatem zerwać Owoc, muszę wcześniej znaleźć Drzewo.

Jak? Powtarzając z ufnością pierwszą modlitwę Nowego Testamentu – „Bądź pozdrowiona [zdrowaś] Maryjo!”.

Modlitwę, od której słów rozpoczęło się w dziejach świata Wydarzenie Jezusa Chrystusa. Słów, którymi Ojciec zaskarbił Serce Niepokalanej Matki.

Dlaczego zatem ja dziś miałbym tymi, wypowiadanymi z ufnością słowami, nie zaskarbić tego Serca sobie?

Zaskarbić nie w znaczeniu „uczynienia przychylnym” – takie przecież Ono jest, bez względu na wszelkie działania z mojej strony. Zaskarbić, a więc odkryć w Nim skarb. Przede wszystkim skarb Bożego Słowa, którego to Serce jest pełne, a którym to Słowem Maryja dzieli się ze mną zawsze, ilekroć sięgam po Różaniec.

comments powered by Disqus